Zapraszam Was na już V rozdział mojego opowiadania. A w nim: Zła wiadomość; Andres i Matylda; ciężka reakcja Diego na wyjazd Francesci;
PROSZĘ PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!
Pablo wziął list... wszyscy byli ciekawe co się w nim znajduje... ale nie Violetta... ona się bała, że ta wiadomość może zmienić jej dotychczasowe życie...Wtuliła się w Leona...
*Czyta*
- Kochani! (...)
Po usłyszeniu treści listu, nikt nie mógł powstrzymać się od łez... Diego, no cóż spojrzał na Violettę błagającym wzrokiem, ona zaś wybuchnęła płaczem i wybiegła z sali... Leon pobiegł za nią, ale w tym całym tłumie na ulicy zgubił ją, ale się nie poddał szukał.
Violetta tym czasem biegła, nie patrząc czy ktoś idzie czy nie... wszystko co ją otaczało... ona po prostu miała to zaprzeproszeniem w d*pie. Liczyła się dla niej tylko Francesca - jej najlepsza przyjaciółka. Pobiegła do parku. Usiadła na ławce na której zawsze siedziały... Wyjęła swój pamiętnik, w którym od czasów trasy nic nie pisała... Zaczęła przeglądać zdjęcia, które są dla niej najważniejsze... nie mogła oderwać wzroku od tych zdjęć z Francescą... Bała się, że już nigdy tego drugi raz nie przeżyje...
Leon w końcu ją znalazł... domyślał się gdzie poszła... zawsze tu przychodziła, gdy pokłóciła się z Fran... Ale tym razem powodem nie była jej kłótnia, powodem był brak jej najlepszej przyjaciółki.
Chłopak usiadł koło dziewczyny,sam nie mógł pojąć co się stało... Violetta zaczęła go uderzać dłonią w ramię i krzyczała:
- Mówiłeś, że wszystko się wyjaśni!!! Mówiłeś, że to przez stres!!! Mówiłeś, że to nic strasznego!!!-
-Chłopak bez wahania przytulił swoją dziewczynę z całych sił... Wiedział, że ona teraz go potrzebuje... Violetta w tulona w Leona płakała jak małe dziecko... Po jej myślach chodziło tylko jedno pytanie Dlaczego?...
Po jakiś 15 minutach poszli razem do domu Leona. Chłopak próbował pocieszyć dziewczynę... na marne. Ona cały czas płakała, a on nie potrafił jej pomóc. Bał się, że ta zamknie się w sobie. Bo z kim będzie teraz rozmawiać? Z nim o samym sobie?
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Była to Camila z Maxim. Dziewczyna bez żadnego przywitania od razu ruszyła w stronę Violi. Obie się przytuliły... milczały i płakały.
Leon poszedł z Maxim do kuchni, by przygotować coś do jedzenia i porozmawiać:
- Gdzie Andres? - spytał Maxi
- Ty się pytasz gdzie? Z Matyldą. Pociesza go... Ja nie wiem jak teraz to będzie - powiedział chłopak z bólem
- Nie możemy pozwolić na to żeby Violetta zamknęła się w sobie... wiesz, że to w jej stanie nie powinno mieć miejsca. A Diego? to jeszcze gorsza sprawa; on to już się w ogóle do nikogo nie odzywa - wszystkich unika... Na zajęciach z Pablo jak wybiegłeś za Violettą.. Pablo powiedział, żeby ten zaśpiewał, a ten mu odpowiedział, że ma spadać na drzewo i wyszedł...
- Bez Francesci to wszystko nie ma sensu... ona zawsze wszystkich godziła, ona zawsze wszystkim pomagała... Ja nie wiem jak sobie poradzimy... Boję się o Violettę.
- Leon!!! Co się stało?! Dlaczego Viola z Camilą płaczą i nic nie chcą powiedzieć?! - Wbiegła mama Leona dość zdezorientowana.
Nastała cisza. Chłopcy nie wiedzieli co odpowiedzieć.
- Leon! Odpowiadaj do jasnej cholery jak Cię o coś pytam! - powiedziała stanowczo ale z troską w głosie
- Proszę Pani... no bo widzi pani - Maxi zaczął ale nie był w stanie dokończyć.
- Francesca wyjechała. Na stałe - powiedział zdecydowanie Leon.
Nastała cisza. Mama Leona była w wielkim szoku. Fran bardzo często tu bywała jak chłopcy mieli próbę zespołu w ich garażu i bardzo ją polubiła. Nie wiedziała co powiedzieć. Ale w końcu coś z siebie wydusiła:
- Myślę, że tą noc powinniście spędzić wszyscy razem i porozmawiać.
- Ale z Diego nie da rady. On w ogóle nie wychodzi z domu - odparł Maxi
- Dlatego powinniście się spotkać żeby mu pomóc... Jest mu bardzo ciężko, pomyślcie jak byście wy stracili swoją drugą połówkę tak nagle... To ilu was będzie co? - powiedziała i zapytała zarazem; lekko się uśmiechając.
- Nie licząc Diego to razem ze mną, dziewięciu nas będzie. - powiedział Leon.
- Okey. Lećcie do dziewczyn, a ja idę na zakupy.
*Studio*
Andres z Matyldą spędza coraz więcej czasu. Właśnie rozmawiali, gdy przerwała im Naty i wzięła Andresa na słówko:
- Andres skończ te zaloty, co? Naprawdę nie widzisz co się wokół ciebie dzieje?! Trzeba pomóc Diego! Dzisiaj wszyscy nocujemy u Leona w domu. Chcemy pomyśleć co dalej. Jak mu pomóc i co zrobić żeby Viola nie poczuła się gorzej, przecież wiesz w jakim jest stanie.
- Tak wiem. Dostałem już sms'a od Leona i się miałam już z nią żegnać. Nie histeryzuj. Poczekaj 5 minut to pójdziemy razem.
- Okey czekam przy wyjściu. - odpowiedziała Naty i wyszła ze Studio.
- To twoja dziewczyna? - powiedziała zasmucona Matylda.
- Nie to przyjaciółka. Po prostu wszyscy mamy trudną sytuacje, przecież wiesz co się stało. I właśnie muszę lecieć do Leona. Pa.--Andres cmoknął Matyldę w policzek i wyszedł.
*Dom Leona*
Wszyscy już się zgromadzili w salonie Leona. Teraz płakała już tylko Violetta. Mama chłopaka dała jej tabletki na uspokojenie. Zasnęła.
Wszyscy ustalili, że trzeba czasu aby Diego się przyzwyczaił do zaistniałej sytuacji, ale oni nie mogą się poddać i muszą z nim dużo rozmawiać. Po zjedzonym posiłku wszyscy poszli spać. W środku nocy ze snu wybudził ich krzyk Violetty. Co się stało?
___________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że podobał Wam się ten rozdział. Staram się pokazać więcej wątków Andresa i Matyldy. A teraz dlaczego chciałam abyście to przeczytali: Co pięć rozdziałów będzie przerwa 2-3 dni, a każda seria pięciu rozdziałów z dnia na dzień. Następny rozdział Piątek/Sobota do usłyszenia.
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA! I JAK PODOBAŁ SIĘ? JAK MYŚLICIE DLACZEGO VIOLETTA KRZYCZAŁA?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz