No więc zapraszam Was na już IX rozdział opowiadania. Dzisiaj o wcześniejszej porze, bo zaraz wybywam z domu. Spędziłam nad nim naprawdę wiele czasu i moim zdaniem jest on najlepszym jak do tej pory. Zapowiedź rozdziału X i XI pojawi się już we WTOREK tj. 30.12.2014 :)
*RAN I CAMI W DRODZE PO VIOLE*
Następnego dnia Fran i Cami postanowiły odebrać Viole ze szpitala. Szły i dużo rozmawiały na temat związku Leona i Violetty.
- Pewnie się pokłócili - powiedziała Camila.
- No ale Leon wszystko zrozumiał, przecież widziałaś jak się wydarł na Gery - odparła Fran.
- No ale wiesz, może jak on chciał jej wyjaśnić dlaczego się tak zachowywał, ona nie dała mu dojść do słowa i wybuchła; przecież ją znasz.
- No masz rację, zaraz jej się zapytamy.
*STUDIO ON BEAT*
All4You właśnie ma próbę zespołu. Nie ma tylko Andresa. Po jakiś 15 minutach do sali wparował Andres. Dostał mocny opieprz od Fede, ale w końcu zaczęli próbę.
Leon cały czas mylił melodię albo słowa. Fede nie wytrzymał; zakończył próbę i wyprosił chłopaków. W sali został tylko on i Leon.
Leon chciał już wziąść swoje rzeczy i wyjść ale Federico w końcu się odezwał.
- Siadaj! Nigdzie nie wyjdziesz dopóki nie powiesz co się z tobą dzieje.
- Już mówiłem... nic.
- Violetta?
- Tak.
- To wszystko wiem. Dzisiaj, park, godzina 16.00. nie spóźnij się! - powiedział Fede i miał już wyjść gdy się odwrócił o dodał:
Nie spieprz tego!
Leon domyślił się, że będzie to spotkanie z Violą w cztery oczy.
*W TYM CZASIE W SZPITALU*
Cami i Fran są już i Violi. Pomagają się jej właśnie spakować. Dziewczyna powiedziała przyjaciółkom o kłótni z Leonem.
Do Francesci zadzwonił Fede. Dziewczyna wyszła z sali i odebrała:
- Halo? Federico?
- Tak to ja. Słuchaj; wiesz już o ICH kłótni?
- Tak właśnie zaraz wychodzimy ze szpitala z Violą, a co?
- Mam plan jak ich pogodzić.Znaczy się wszystko jest w rękach Leona.
- Dobra mów lepiej co mam zrobić.
- Przyprowadź Viole do parku na 16.00. Tam wszystko już samo pójdzie.
- Okey do zobaczenia.
- Cześć!
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziewczyny udały się do domu Violetty. Zrobiły wszystko żeby wyglądała nieziemsko i pod pretekstem spaceru udały się do parku.
*PARK*
Leon siedział na ławce i czekał - czekał nie wiedząc na co... właściwie domyślał się, że będzie to Violetta.
To ona - pomyślał, słysząc krzyczącą Viole na Francesce i Camile.
Chłopak wstał z ławki i stanął na przeciwko dziewczyn. Głos Violetty zamilkł. Fran przerwała ciszę.
- To my was zostawimy. Pa - powiedziała uśmiechając się pod nosem i wraz z Cami podeszły pod murek, by ich nie widzieli - bowiem chciały widzieć całą sytuację. Na miejscu był też Federico.
*ROZMOWA LEONA I VIOLETTY*
-Violetta ja już dłużej tak nie chce... - powiedział chłopak.
- Masz rację - powiedziała, ale Leon jej natychmiast przerwał:
- Nie ty mnie źle zrozumiałaś; ja nie chce się z tobą już więcej kłucić - ja chcę być cały czas przy tobie - po wypowiedzeniu tych słów złapał dziewczynę w talii i namiętnie pocałował. Gdy już się od siebie odsunęli Violetta rzuciła się chłopakowi na szyję i wyszeptała mu do ucha:
- Kocham Cię!
- Ja ciebie też; mocno!
Przyjaciele podbiegli do pary zakochańców.
No ja wiedziałam, że wy bez siebie długo nie wytrzymacie. - powiedziała Francesca.
Wszyscy zaczęli się podśmiechiwać pod nosem.
Całej tej sytuacji przyglądali się Alex i Gery. Dziewczyna zbliżyła się do grupy przyjaciół i zaczęła głośno krzyczeć:
- Nienawidzę! Wszystkich was nienawidzę!
Po wykrzyczeniu tych słów pobiegła w głąb parku, a Alex zszokowany jej zachowaniem podążył za nią.
*WIECZÓR*
Leon postanowił wieczorem pójść do Violetty, by wspólnie spędzić ten wieczór. Zadzwonił do drzwi.
- Ooo! Leon jak miło ci widzieć wejdź, proszę! - odparła cała happy Olgita.
- Dzień dobry, jest Violetta? - powiedział zdezorientowany chłopak.
- Jest Violetta i jest Francesca i jest Camila. Są na górze - idź.
Chłopak po usłyszeniu tych słów udał się do pokoju Violetty.
Gdy wszedł do pokoju, Viola stała do niego tyłem, a dziewczyny siedziały twarzą do niego. Chłopak pokazał dziewczynom, że mają siedzieć cicho, a sam zbliżył się do Vilu i zakrył jej oczy. Miał właśnie powiedzieć "zgadnij kto to" ale nie zdążył, bo ta się odwróciła i rzuciła się na chłopaka. Siedzieli w czwórkę w pokoju i właśnie oglądali "WYDARZENIA". Nic nie było ciekawego: wypadki samochodowe, zapowiedź filmu o ich wakacyjnej trasie koncertowej (nie było to dla nich jakieś odkrycie) i jakaś katastrofa lotnicza, niestety nikt nie przeżył. Zeszli na dół żeby coś zjeść. Francesca i Camila musiały już iść więc Violetta odprowadziła je do drzwi.
Razem z Leonem udali się do kuchni. Nikogo chyba nie było w całym domu oprócz nich. Mylili się... Gdy udali się do jadalni, przy sole zastali zapłakaną Olgitę. Nie wiedzieli co się stało. Trzymała w ręce telefon i płakała jak małe dziecko. Przez łzy powiedziała:
- Leon, twoja mama powiedziała, że się urwie wcześniej z pracy i natychmiast tu przyjedzie.
- Dlaczego? - spytał zaskoczony chłopak, przecież zna drogę do domu.
- Zabierze was oboje, My z Ramallo musimy...
- Co musicie? Olga, co się stało?! - pytała zdenerwowana tym wszystkim Violetta.
- Ta katastrofa lotnicza... w tym samolocie był...
- Co?! Kto tam był?! - Violetta była coraz bardziej zaniepokojona.
- Violu, tam był... tam był twój ojciec z Angie.
___________________________________________________________________________________
I to na tyle jeśli chodzi o ten rozdział. Mam nadzieję, że się Wam podobał.
Do usłyszenia już we WTOREK! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz